Trochę się ogarnęliśmy i zamieszczamy krótką relacje ze spływu. Było rewelacyjnie, schodząc na wodę w sobotę przestało nawet padać, a niedziela była piękna. Rzeka miejscami była zdradliwa co potwierdzi Tomek, który w jednym miejscu zaliczył „kabinę” – jak widać na zdjęciach nie tylko on. Na szczęście kajak z moją żoną i gitarą uniknął takich atrakcji (choć momentami było naprawdę blisko) i przy ognisku mogliśmy spokojnie pośpiewać z akompaniamentem. Z roku na rok grupa jest coraz większa. Jak na 19 osób całkiem sprawnie to poszło.
Do następnego :) .